Zanotowano wizytę niezidentyfikowanych form życia.
Pojawiły się w straszliwym wirze, z pozoru bardzo słodkim.
Posiadają nieznaną broń, która dziurawi najsłodsze pokłady marcepanu.
Pomimo swojej straszności…posiadają znane nam urządzenia.
Statek którym przybyli na ziemię, pobudza nasze kubki smakowe.
Obcy przechodzą metamorfozę, budzącą sympatię i pożądanie ziemian.
Na widok coniektórych obcych pociekła mi ślinka ;-). Ale osobiście fotografowałbym ich ciut inaczej, bez tak ostrego i płaskiego oświetlenia – nie służy ich urodzie ;-). A Kluskę najchętniej bym wyczochrał – słodka jest! Pozdrasy!
To niestety nie jest fotografia kulinarna, tylko reportaż z pola bitwy. Zabawa światłem, choćby przy pomocy reflektora czy kartonu, utrudnia autorce pracę. Nie pomagała też panująca w kuchni letnia temperatura. Kluska uwielbia przytulanki na koci sposób, jest słodsza od tortów i nie boi się obcych. Zapraszamy i pozdrawiamy.
Jasna sprawa 😉 Żeby to w dzień, to możnaby bez lampy, a tak to co najwyżej odbijać od sufitu albo odbłyśnik zakleić trzema warstwami kalki kreślarskiej albo zawinąć go w jaki muślin 😉 Dwa z naszej szóstki kociej całkiem zbieżne wizerunkowo z Kluską 😉
Pozdro dla Mistrzyni ciast i sierściucha