Kształty Krety

Jak się domyślacie po tytule, będzie przez parę dni kilka zdjęć w innym klimacie.

Na początek tubylec z którym przyjąłem zakład, kto będzie szybszy Kot czy Nikon. Był szybki przyznaję, godny z niego przeciwnik, ale w tym wąskim przesmyku musiał uznać szybkość migawki.
HP2_7209

Reklama

Jest dobrze

Czasem tak dobrze się składa, że dobrzy ludzie mają dobrych znajomych, którzy jeżdżą do dobrych miejsc w których można kupić dobre rzeczy. Te dobre rzeczy przelane do dobrych naczyń sprawiają, że dobre potrawy smakują bardzo dobrze i wtedy jest wyjątkowo dobrze.

Nikon D3, Nikkor 85mm f/1.4D IF.

Qbek studio

Czasami warto spróbować coś zrobić, tylko po to żeby się przekonać…
że tego nie będziemy robić.

Powyższe zakręcone zdanie mniej więcej oddaje uczucia jakie mam po ostatnim weekendzie. Kilka godzin poświęciłem na warsztaty fotografowania dzieci. Poświęciłem to zdecydowanie złe określenie, te warsztaty to prawdziwa przyjemność. Prowadząca Ilona Szymańska jest uroczą osobą, która potrafi w parę minut oczarować… każde dziecko. Wypracowała własny niesamowity styl i poświęca swój czas przekazując dorosłym, własne triki i sposoby na fotografowanie maluchów. Jej fotografie są tak niesamowite, że pragniemy się cofnąć do radosnych czasów dzieciństwa. Niestety tak samo jak nie jest łatwo cofnąć się do dzieciństwa, nie jest łatwo naśladować styl jednej z najlepszych specjalistek od zamrażania dzieciństwa.

Najważniejsze w tych zdjęciach jest światło (jak we wszystkich), ważniejsze jest podejście do dzieci. Nieograniczona cierpliwość serdeczność etc… To nie jest zajęcie dla facetów, przebieranie pięć razy na godzinę w inne ciuszki, dodatki, kwiatki…

Na zdjęciach wygląda to ujmująco. Podczas tworzenia, wymyślania scenerii, strojów, dekoracji… wygląda że jest to dyscyplina dla naszych przeuroczych Pań.
Bynajmniej ja bez ich pomocy się poddaje.

Jeżeli jeszcze kogoś nie zniechęciłem to u Kuby w studio znajdzie:
sporej wielkości cykloramę, salę wykładową, stanowiska wizażystek, mini barek i tropikalną plażę.

 

Z tęsknoty za kliszą

Nie mogę się zebrać w sobie, aby odkopać schowaną głęboko lustrzankę negatywową, czyli obecnie analogową. Trochę boję się tej magii jaka towarzyszyła każdej zrobionej klatce filmu i tego oczekiwania na wywołanie. Teraz jest łatwiej robimy zdjęcie i od razu widzimy efekt na wyświetlaczu aparatu lub podłączonym komputerze. Jest łatwiej, ale w zamian utraciliśmy tą swoistą magię. Obliczanie parametrów ekspozycji w głowie, korygowanie wbudowanego światłomierza na wyczucie, kadrowanie z małym marginesem aby decyzję podjęć pod powiększalnikiem, to wszystko zabrała nam cyfryzacja. Zamiast ciemni mamy jaśnię (ang. lightroom), zamiast oczekiwania szybkość, zamiast powiększalnika komputer i drukarkę, zamiast zapachu odczynników nic. Kiedyś ograniczała nas długość kliszy zwykle 36 czasem 24 klatki, teraz ogranicza nas pojemność bufora przy zdjęciach seryjnych z prędkością 10 klatek na sekundę. Ilość zdjęć na kartę jest tak duża, że nie stanowi praktycznego ograniczenia.

 

I tak sobie rozmyślając bawiłem się jednym z ostatnich moich zdjęć. Postanowiłem nadać mu wygląd przypominający wspomnienia i miniony charakter odbitek „analogowych”.

Jeszcze jedno się zmieniło, w dawnych czasach licznik odliczał klatki na kliszy i zerowało się go wyjmując film. Obecnie licznik jest bezwzględny jak technologia która go stworzyła, liczy od początku życie naszej migawki. Oczywiście nie mówię tu o tym widocznym na wyświetlaczu liczniku, mam na myśli tego ukrytego krasnala, który przewraca koraliki na swoich liczydłach i efekt wpisuje po cichu do każdego zdjęcia. Powyższe jest z tego względu szczególne, krasnal nadał mu magiczne oznaczenie 518 518 i może chociaż to łączy z dawną magią.

Nowy Sącz

Losy ostatnio rzuciły mną do tytułowego miasta, zakładając z góry ciekawe widoki zabrałem aparat. Dojechaliśmy na miejsce w złotej godzinie, było na co popatrzeć… niestety tylko przez chwilę, praca to praca, a po pracy było już ciemno i głodno…

Bezpowrotnie tego dnia przepadły stare hale fabryczne, drewniane dźwigi, wielkie urządzenia starsze od moich rodziców i niesamowity klimat oświetlenia marcowego zachodzącego słońca.

Pomimo zmęczenia nie da się w nowym miejscu zwyczajnie położyć. Zabieram aparat, mały statyw, zostawiam lampę. Na zewnątrz lekki mróz i opadająca mgła, dziwne połączenie, ale jak widać możliwe.

Zdjęcie celowo bez obróbki i w „złotych barwach”. Nikon D3, Sigma 24-70/2.8 32mm, f4.5, 1/20s., ISO 5000

Marcowa pogoda powoduje, że lustrzanka integruje się z właścicielem poprzez skórę pozbawioną rękawiczki. Statyw i pięć sekund na poprawę ukrwienia prawej dłoni.

Nikon D3, Sigma 24-70/2.8 at 24mm, f/6.3, 5s., ISO250

Statyw jaki zabrałem ze sobą mieści się w kieszeni, dzięki temu bogaty w detale budynek Urzędu Miejskiego możemy podziwiać z żabiej perspektywy (czyli z punktu widzenia potencjalnego Pana petenta).

Spacerować i robić zdjęcia można przy dowolnej pogodzie i o dowolnej porze, jednak należy pamiętać o tym, że:

Nikon D3, Sigma 24-70/2.8 24mm, f3.2, 1/40s., ISO 5000

Tego wieczoru wykonałem wiele zdjęć, jak zwykle wybrałem kilka, ale tylko jedno najdłużej oglądałem oglądam i myślę o tym!

Stadion Narodowy inauguracja czy test

Dzisiaj jest dziwny i jednocześnie szczególny dzień, 29 luty. Taki dzień występuje równie często jak olimpiada nowożytna. Właśnie dziś odbędzie się pierwszy mecz na nowym „stadionie dziesięciolecia”.

 

Postanowiłem zrobić jakieś zdjęcie symbolizujące dzisiejszą inaugurację. Pierwszy projekt budził wiele skojarzeń z opiniami kibiców o piłce nożnej.

Pomijam powyższą symbolikę i wybieram wariant zawierający kruchą słodycz i barwy narodowe.

Nikon D3, 80-200/2.8 AF-S, filtr macro +4, pierścienie, f13, 1/100sek. ISO 200, latarka (ułatwia ustawienie ostrości), lampa błyskowa + parasolka srebrna, złota blenda rozjaśniająca ciepłym światłem cienie.

 

Trzy prezentacje zimy, sposób drugi

Postępujemy podobnie jak poprzednio. Szary zimowy dzień brak słońca, szukamy w kadrze jakiegoś ożywienia.

Zamiast szarego zamrożonego zimowego widoku, mamy ruch. Wprawdzie ruch ten zamrożony jest krótkim czasem naświetlania, ale zima to zima wszystko zamrożone. Zatrzymany w kadrze ptak zajmuje więcej uwagi niż ślady wydeptane w śniegu. Puryści złotej kompozycji przyczepią się do centralnego umieszczenia ruchomego obiektu (w zamrożeniu), ale reguły są by je łamać. Dodatkowe ożywienie stanowi tło, czerwony samochód, żółty budynek. To wszystko jednak mało, aby pokazać zimowe kolory bez słońca.

Środek kadru wypełniłem kolorami namalowanymi przez specjalistów od graffiti. Prawie coś zaiskrzyło kolorami, jednak ciągle brak słońca i szare przygnębiające niebo, zmusza do dalszego poszukiwania pomysłu na zimowe kadry.

Trzecia i ostatnia część przedstawi mój tegoroczny sposób na zimowy brak słońca.

Cztery pory roku, Zima

Do wcześniejszej zabawy w cztery pory roku z jednego zdjęcia, jedynie przy zastosowaniu Topaz Adjust 5, dołączam kolejne rozdziały. Tym razem postanowiłem pobawić się dłużej, czyli przez cztery pory roku. Poniżej pierwsza fotografia z tej serii, ten sam karmnik zapamiętany na matrycy podczas prawdziwej zimy.

Nikon D3, Sigma 24-70/2.8 @ 70mm/2.8, ISO 400, 1/640s.