Qbek studio

Czasami warto spróbować coś zrobić, tylko po to żeby się przekonać…
że tego nie będziemy robić.

Powyższe zakręcone zdanie mniej więcej oddaje uczucia jakie mam po ostatnim weekendzie. Kilka godzin poświęciłem na warsztaty fotografowania dzieci. Poświęciłem to zdecydowanie złe określenie, te warsztaty to prawdziwa przyjemność. Prowadząca Ilona Szymańska jest uroczą osobą, która potrafi w parę minut oczarować… każde dziecko. Wypracowała własny niesamowity styl i poświęca swój czas przekazując dorosłym, własne triki i sposoby na fotografowanie maluchów. Jej fotografie są tak niesamowite, że pragniemy się cofnąć do radosnych czasów dzieciństwa. Niestety tak samo jak nie jest łatwo cofnąć się do dzieciństwa, nie jest łatwo naśladować styl jednej z najlepszych specjalistek od zamrażania dzieciństwa.

Najważniejsze w tych zdjęciach jest światło (jak we wszystkich), ważniejsze jest podejście do dzieci. Nieograniczona cierpliwość serdeczność etc… To nie jest zajęcie dla facetów, przebieranie pięć razy na godzinę w inne ciuszki, dodatki, kwiatki…

Na zdjęciach wygląda to ujmująco. Podczas tworzenia, wymyślania scenerii, strojów, dekoracji… wygląda że jest to dyscyplina dla naszych przeuroczych Pań.
Bynajmniej ja bez ich pomocy się poddaje.

Jeżeli jeszcze kogoś nie zniechęciłem to u Kuby w studio znajdzie:
sporej wielkości cykloramę, salę wykładową, stanowiska wizażystek, mini barek i tropikalną plażę.

 

Z tęsknoty za kliszą

Nie mogę się zebrać w sobie, aby odkopać schowaną głęboko lustrzankę negatywową, czyli obecnie analogową. Trochę boję się tej magii jaka towarzyszyła każdej zrobionej klatce filmu i tego oczekiwania na wywołanie. Teraz jest łatwiej robimy zdjęcie i od razu widzimy efekt na wyświetlaczu aparatu lub podłączonym komputerze. Jest łatwiej, ale w zamian utraciliśmy tą swoistą magię. Obliczanie parametrów ekspozycji w głowie, korygowanie wbudowanego światłomierza na wyczucie, kadrowanie z małym marginesem aby decyzję podjęć pod powiększalnikiem, to wszystko zabrała nam cyfryzacja. Zamiast ciemni mamy jaśnię (ang. lightroom), zamiast oczekiwania szybkość, zamiast powiększalnika komputer i drukarkę, zamiast zapachu odczynników nic. Kiedyś ograniczała nas długość kliszy zwykle 36 czasem 24 klatki, teraz ogranicza nas pojemność bufora przy zdjęciach seryjnych z prędkością 10 klatek na sekundę. Ilość zdjęć na kartę jest tak duża, że nie stanowi praktycznego ograniczenia.

 

I tak sobie rozmyślając bawiłem się jednym z ostatnich moich zdjęć. Postanowiłem nadać mu wygląd przypominający wspomnienia i miniony charakter odbitek „analogowych”.

Jeszcze jedno się zmieniło, w dawnych czasach licznik odliczał klatki na kliszy i zerowało się go wyjmując film. Obecnie licznik jest bezwzględny jak technologia która go stworzyła, liczy od początku życie naszej migawki. Oczywiście nie mówię tu o tym widocznym na wyświetlaczu liczniku, mam na myśli tego ukrytego krasnala, który przewraca koraliki na swoich liczydłach i efekt wpisuje po cichu do każdego zdjęcia. Powyższe jest z tego względu szczególne, krasnal nadał mu magiczne oznaczenie 518 518 i może chociaż to łączy z dawną magią.

Złodziej czasu

Czasem nie wszystko jest tak jak powinno być. Zdarza się niestety, że zdrowie dyktuje warunki i nie mamy wyboru. Pozostają książki, zarówno te klasyczne pachnące, drukowane, jak i te nowoczesne elektroniczne. Jest jeszcze zapomniany świat gier. Tych można powiedzieć klasycznych gdzie walczymy sami z daną grą, jak i świat bardziej skomplikowany gier sieciowych. Ten drugi jak się okazuje jest bardziej wciągający, bowiem poza walką mamy elementy współpracy. Budujemy sojusze, działamy w grupie. Kontaktujemy się wzajemnie przy pomocy znanych nam słów (poprzez komunikator wbudowany w grę).

Każdy gracz, który dołączy do gry poprzez ten baner, dostarczy mi 200 sztuk złota (i nie będę musiał go dźwigać, jest całkowicie nierealne – jak cały wirtualny świat).

Najciekawsze jest to, że robimy to bez konkretnego celu, dla czystej przyjemności.

Nowy iPad, myśli zebrane

 

Jednak nie miałem racji, nowy iPad to nie iPad 2x tylko po prostu iPad. Dla wielu to zaskoczenie, ale patrząc na historię iPod’a kolejne modele nazywały się po prostu iPod.

Wiele głosów w sieci wskazuje, że Apple się kończy, że nie ma już pomysłów, magii, że nie wprowadza niczego nowego. Jeszcze tydzień temu eksperci rynku PeCetowego twierdzili, że nie jest możliwe wprowadzenie w urządzeniu przenośnym grafiki o wymiarach przekraczających rozmiar ekranu telewizji HD. Tymczasem złośliwa historia znowu zatoczyła koło i mały (licząc przekątną) ekran urządzenia komputerowego ma liczbę punktów większą niż nowoczesny telewizor wysokiej rozdzielczości.

Pomysł na retinę w tablecie nie jest nowatorski, zwykłe przeniesienie technologii znanej z iPhona. Czy jednak na pewno? Retina w telefonie to „tylko” 960 x 640, mniej więcej tyle co VGA znana od lat. Retina w tablecie to 2048 x 1536, prawie jak iMac 27 cali z potężną kartą graficzną (określenie karta stanowi leksykalny związek z przeszłością).

iMac posiada zasilanie sieciowe, czyli praktycznie nieograniczoną ilość energii, tymczasem tablet to urządzenie przenośne, musi mało ważyć i posiadać spore akumulatory. Pierwszy iPad mimo swojego wieku ciągle daje radę ponad dziewięć godzin obyć się bez zasilania, zdaje się że konstruktorom z Cupertino udało się połączyć ogromne wymiary ekranu z wydajną grafiką i długim czasem pracy. Jeżeli to nie jest rewolucyjny produkt, to jakie inne mają podobne parametry?

 

Podczas prezentacji jak zwykle pominięto obojętne dla przeciętnego Kowalskiego szczegóły jak ilość pamięci RAM, czy taktowanie procesora i grafiki. Kupując samochód nie pytamy jaki ma skok tłoka, czy stopień sprężania interesuje nas ile czasu stracimy od wciśnięcia do dechy, aż po setkę (i ile razy możemy tak się bawić zanim skończy się paliwo).

Malkontenci dalej marudzą, że brakuje USB, HDMI, czytnika kart…

Jeżeli potrzebne jest USB lub czytnik to mamy „Zestaw do podłączania aparatu fotograficznego do iPada firmy Apple” czyli prostym językiem Camera Connection Kit. Mój znajduje miejsce w torbie fotograficznej lub w futerale sabinki (za suwakiem razem z filtrami i kabelkiem USB). Mam go zawsze wtedy gdy potrzebuję zwolnić kartę lub zaprezentować na szybko zrobione zdjęcia (iPad bez problemu wyświetla RAW’y z lustrzanek Nikona).

HDMI… czy jest potrzebne w urządzeniu przenośnym?  Czy nie jest naszym marzeniem świat bez kabli? W tym momencie dochodzimy do przemilczanej przez media i komentatorów drugiej wczorajszej premiery Apple TV trzeciej generacji. Technologia AirPlay umożliwia bezprzewodowe przesyłanie dźwięku lub dźwięku i obrazu z urządzeń przenośnych, od teraz w jakości 1080p przy zachowaniu czasu pracy na akumulatorach! To nie jest rewolucyjne? znowu zapytam i inne produkty oferujące taką wygodę. Jeżeli jednak koniecznie musimy mieć HDMI (np. na prezentacji u klineta, którego rzutnik nie obsługuje AirPlay) dołączamy przejściówkę cyfrowego AV (działa również z iPhone) i gotowe.

Najważniejsze moim zdaniem umknęło komentatorom. Najważniejsze jest odczucie użytkowników, takie jak prezentowane podczas krótkiego filmu z urodzin.

To jest prawdziwy sens integracji sprzętu i oprogramowania według Apple. Kręcimy film na urodzinach dziecka, montujemy, dodajemy napisy i wysyłamy znajomym zanim ich dzieci wrócą z imprezy. Prosto, łatwo i z doskonałym efektem. To nie jest rewolucja? Jak realizowaliśmy taki film przed iPadem? Jak możemy to zrobić przy pomocy innego (jednego) urządzenia?

To właśnie jest rewolucyjne w Apple, nie megabajty i nie megaherce, ale ludzkie odczucia. Przyjemność tworzenia, nagrywania, obrabiania, oglądania i obcowania z wyrobami w pięknych obudowach.

Bang Bang Club

Chciałem obejrzeć film „Bang Bang Club” polecany przez bfcb w komentarzu do wpisu Karmimy ptaki nie ludzi. Niestety legalne zakupienie / wypożyczenie tego filmu w Polsce nie jest możliwe (przynajmniej ja nie znalazłem sklepu, czy wypożyczalni z tym tytułem). Postanowiłem dokonać zakupu na amazon.com i już prawie witałem się z gąską… gdy na jednym z ekranów pojawiła się informacja, że do podanego w adresie kraju, przesyłka nie może być wysłana.

 

Czy ktoś jeszcze rozumie wydawców / posiadaczy praw do wartości intelektualnych i niepohamowanej chęci zysku, bo ja nie.

Chciałem napisać, że w tytułowym filmie scena wyglądała chyba tak jak na poniższym zdjęciu (niestety z powyższych przyczyn nie jestem tego pewien).

Kadr ze zwiastuna znalezionego tu.

Jeżeli jedno zdjęcie może zmienić świat, to warto robić zjęcia.

Nowy Sącz

Losy ostatnio rzuciły mną do tytułowego miasta, zakładając z góry ciekawe widoki zabrałem aparat. Dojechaliśmy na miejsce w złotej godzinie, było na co popatrzeć… niestety tylko przez chwilę, praca to praca, a po pracy było już ciemno i głodno…

Bezpowrotnie tego dnia przepadły stare hale fabryczne, drewniane dźwigi, wielkie urządzenia starsze od moich rodziców i niesamowity klimat oświetlenia marcowego zachodzącego słońca.

Pomimo zmęczenia nie da się w nowym miejscu zwyczajnie położyć. Zabieram aparat, mały statyw, zostawiam lampę. Na zewnątrz lekki mróz i opadająca mgła, dziwne połączenie, ale jak widać możliwe.

Zdjęcie celowo bez obróbki i w „złotych barwach”. Nikon D3, Sigma 24-70/2.8 32mm, f4.5, 1/20s., ISO 5000

Marcowa pogoda powoduje, że lustrzanka integruje się z właścicielem poprzez skórę pozbawioną rękawiczki. Statyw i pięć sekund na poprawę ukrwienia prawej dłoni.

Nikon D3, Sigma 24-70/2.8 at 24mm, f/6.3, 5s., ISO250

Statyw jaki zabrałem ze sobą mieści się w kieszeni, dzięki temu bogaty w detale budynek Urzędu Miejskiego możemy podziwiać z żabiej perspektywy (czyli z punktu widzenia potencjalnego Pana petenta).

Spacerować i robić zdjęcia można przy dowolnej pogodzie i o dowolnej porze, jednak należy pamiętać o tym, że:

Nikon D3, Sigma 24-70/2.8 24mm, f3.2, 1/40s., ISO 5000

Tego wieczoru wykonałem wiele zdjęć, jak zwykle wybrałem kilka, ale tylko jedno najdłużej oglądałem oglądam i myślę o tym!

Ciekawość

Nerwowe oczekiwanie przeplata się z ciekawością. Zobaczymy dzisiaj iPad 3, może iPad HD, a może iPad 2X. Może nowy iOS 6, może iTV, może… coś zupełnie nowego i rewolucyjnego, co inni będą mogli kopiować przez najbliższe lata. Zobaczymy o 19ej naszego czasu, tymczasem: